Zadaliście sobie kiedyś pytanie: Czy warto się uczyć?
Długo nad tym myślałem i dziś już wiem, że perfekcja jest stagnacją.
Przestań się w końcu uczyć ! Dość ciągłego konsumowania wiedzy!
Dość pochłaniania stosów literatury How To..
Dość ciągłego chodzenia na szkolenia, kursy i warsztaty.
To objawienie przyszło wraz ze zmianami, które przyniósł ostatni rok. W trakcie upalnego dnia,
na szkolenie w Start-up Academy zgromadziło się kilkanaście osób z całej Polski. Rozsiadłem
się na krześle, ciesząc się sprawną klimatyzacją, która umilała nadchodzący dzień wykładów,
w sali nowoczesnego biurowca przy Ogrodowej. Przede mną 2 pełne dni nauki. Podekscytowany, kilka miesięcy wcześniej zdecydowałem, że założę własny biznes, który koniecznie będzie start-upem. Wtedy to określenie, kojarzyło mi się z szybkim sukcesem.
Od miesięcy czytałem stosy książek. Poznawałem historię tych, którym się powiodło. Uczęszczałem na spotkania do akceleratorów, inkubatorów i „co-workingów”. Uczestniczyłem w start-up mixerach, breakfastach, lunchach, pitchach i meet-upach, które gromadziły osoby nastawione na szybki sukces.
Dopiero wchodziłem do tego światka i chciałem się tylko poprzyglądać. Tłumaczyłem sobie,
że narazie szukam pomysłu i będąc wśród innych „startupowców”, cudownie przeskoczą na mnie mikroby przedsiębiorczości, które zarażą pomysłem na miarę Snapchata.
Po krótkim przedstawieniu się, trenerzy poprosili nas o dobranie się w pary. Obok mnie siedział facet wyglądający na informatyka. Padła prośba, żebyśmy się przedstawili i powiedzieli dlaczego tu jesteśmy i jaki mamy pomysł na biznes?
Powiedziałem, że jestem „korpo-managerem” i szukam sposobu na wyjście z „kieratu”.
Chcę to zrobić przygotowując szkolenie online z dziedziny fotografii. Siedzący obok sąsiad, nie czekając długo obwieścił, że jest UX-owcem i raczej nic nie planuje (!)
Co takiego? -zapytałem zdziwiony. Nie przesłyszałem się.
Nie powiedział, że dopiero szuka pomysłu. Nawet nie ma ochoty szukać. Po prostu lubi się doskonalić. Chodzi na wszystkie wydarzenia, jakie znajdzie w internecie. Od lat jeździ na podobne eventy po Polsce. Ma na to pieniądze ze swojej pracy na etacie. Lubi imprezować z ludźmi z branży IT i nie ma i nie chce mieć żadnego pomysłu. Zatkało mnie. Pomyślałem, że tak na prawdę niczym się od niego nie różnię. Od lat uczestniczę w warsztatach i kursach zdobywając kolejne certyfikaty, które przydają mi się przy aktualizacji CV i rubryki „skillsów” na LinkedIn. Kupuję książki, surfuję po internecie i subskrybuję newslettery blogów branżowych.
Apogeum „wiecznego doskonalenia się”, nastąpiło wraz pojawieniem się YouTube i dostępem do nieprzebranych zasobów informacji. Popatrzyłem na UX-owca i zdałem sobie sprawę, że nasze „pozornie pożytecznie” konsumowanie, stało się pułapką. Nigdy nie odważymy się skorzystać z jego owoców. Uzależniliśmy się od wizji tego, że być może kiedyś będziemy gotowi do skorzystania z tej wiedzy. Ten moment nigdy nie nadchodzi. Możemy marnować kolejne lata na przygotowywanie się, ale bez realnych działań, czas przeznaczony na zdobywanie umiejętności pójdzie na marne.
Jego wypowiedź miała większą siłę, niż szkolenie. Nie chciałem skończyć jak on, wieczny student. Postanowiłem od razu działać. Niedawno odkryłem pasję i założyłem związany z nią fan page na FB. Zaraz po nim założyłem bloga na WordPressie i zacząłem stosować w praktyce marketing internetowy . Doszło do mnie, że przecież kiedyś prowadziłem blog o Krav madze. Po każdym treningu wytrwale pisałem jeden post. Wytrzymałem tylko rok, więc tym razem obiecałem sobie większą konsekwencję. Teraz prowadzę bloga, na którym czytasz ten artykuł.
Opowiadam o życiu cyfrowych miejskich nomadów. Piszę o minimalistycznym nastawieniu do życia, bez kiczowatej propagandy sukcesu w stylu “Zarób milion złotych online.
Wyjedź nabezludną wyspę i wrzucaj na „fejsa” fotki z Tobą i laptopem, jak leżycie razem w hamaku”.
Tworzę go dla widzących wartość w dawaniu i polepszaniu jakości życia innych ludzi. Cieszą się procesem, własnym rozwojem i poszerzaniem horyzontów i nie szukają drogi na skróty. Piszę książkę i tworzę podcasty. Zdaję sobie sprawę z niskiej jakości tych nagrań, ale najważniejsze jest treść w nich zawarta. Wychodzi z serca, które karze mi się doskonalić i dzielić z Wami moją perspektywą.
Nie czekaj wiecznie na perfekcyjny moment. Zacznij teraz, gdy proces uczenia się jeszcze
trwa i rób to, co robisz najlepiej jak potrafisz. Nawet jeśli ma to być filmik nagrany z ręki,
telefonem komórkowym. Są znakomite kanały nagrywane w taki sposób. Mają więcej subskrybentów, niż profesjonalnie przygotowane, ale ubogie w treść kanały, z którymi wygrywa pasja i autentyczność. Zadbaj o czysty dźwięk, a reszta sama się obroni. Najważniejsze, żeby zacząć drobnymi krokami od np. 2 minutowego filmiku lub e-booka, który zawiera max 500 słów. Jeżeli Twoje treści zawierają coś wartościowego, to same się obronią i będzie to krok we właściwym kierunku. Ważne, że to będzie Twój krok.
Trzymam za Ciebie kciuki !
Powodzenia
Radek
Coraz bardziej mi się podobasz jako człowiek. Masz podobne do mojego podejście do pewnych spraw.
Jako, że wypiłem dwa piwa, to nic więcej nie napiszę, choć już napisałem i trzy razy skreślałem.
Jako bywalec internetu od ponad dwudziestu lat, wiem, że nie powinno się pisać pod wpływem. Po co się budzić w nocy i wymazywać swoje wypociny.
W sumie ku…a szkoda, bo tak dużo mam do powiedzenia.
Miło słyszeć, że to tak na Ciebie odziaływuje.
Mam nadzieję, że ten blog da Ci jakąś wartość.
Pozdrawiam
Radek